*Violetta*
Schodzę schodami w dół.Kogo tam widzę? Mojego chłopaka-Diego.
-Hej Vils.-przywitał się i wręczył bukiet białych róż.
-Ooo.są śliczne.Dzięki kotek.
-Dla mojego kocieła wszystko.
-Kocieła?
-Tak-śmialiśmy się
-To co? po co przyszedłeś? Jest 23:26.
-Chciałem cię zobaczyć przed wyjazdem.Nie będę mógł cię oglądać aż przez miesiąc.
-Też będę tęsknić.Bardzo cię kocham-a przynajmniej tak mi się wydawało.
-Ja ciebie też,ale muszę już iść,wyszedłem potajemnie,rodzice mnie zabiją.
-Masz dwadzieścia dwa lata.Nie bój żabci.
-Oni nadal traktują mnie jak dziecko,raz jak nie posprzątałem to spałem na dworze,w jesieni!
-Już lubię twoich rodziców.
-Pamiętaj,że jak wrócę to jedziesz ze mną,chcą cię zobaczyć.
-Się wie.Dobra leć już,misiek?
-Tak?
-Przywieziesz mi coś z Bostonu,tak?
-Oczywiście.
-Będę tęsknić.-powiedział i złapaliśmy się za ręce.
-Ja też.
-Pa.-pocałował mnie
-Do zobaczenia
********************
Rano wstałam o 9.Musiałam wstać wcześniej,bo Pablo kazał mi przyjść do Resto.Mam zaśpiewać ze ''starym znajomym''.Nikogo nie kojarzę.Ale cóż...Ubrałam się w:
Kocham wszystko to co błyszczy.Po paru minutach byłam już w restauracji.Podszedł do mnie Pablo.
-Hej Violu.
-Hej Pablo,co tam?-spytałam swojego przyjaciela,a jeszcze dwa lata temu nauczyciela
-Chciałem żebyś zaśpiewała z wyjątkową dla ciebie osobą.
-Zaśpiewała?
-Bo jeszcze śpiewasz?
-Naturalnie.
-Zaśpiewasz ''Podemos'' z Leónem.
-Verdasem?!
-Tak,a co?
-Nie chcę go znać! Nie każ mi z nim śpiewać.
-Bilety już wyprzedane,każdy chciał zobaczyć was jako duet,jak dawniej. Vils,to jedna piosenka.Jedna.
-Dobra,ale tylko jedna,a musi być Podemos?
-Tak,ludzie tak zadecydowali.
-Lud przemówił.Trudno,to tylko parę minut nie? Dam radę.-okłamywałam samą siebie.
León:No soy ave para volar
Y en un cuadro no sé pintar
No soy poeta, escultor
Tan sólo soy lo que soy
Las estrellas no sé leer
Y la luna no bajaré
No soy el cielo, ni el sol
Tan sólo soy
Violetta:Pero hay cosas que sí sé
Ven aquí te mostraré
En tu ojos puedo ver
Lo puedes lograr, prueba imaginar
Razem:Podemos pintar colores al alma
Podemos gritar iee eé
Podemos volar sin tener alas
Ser la letra en mi canción
Y tallarme en tu voz.
Violetta:No soy el sol que se pone en el mar
No sé nada que esté por pasar
No soy un príncipe azul
Tan sólo soy
León:Pero hay cosas que sí sé
Ven aquí te mostraré
En tu ojos puedo ver
Lo puedes lograr (lo puedes lograr...), prueba imaginar
Razem:Podemos pintar colores al alma
Podemos gritar yeh
Podemos volar sin tener alas
Ser la letra en mi canción
Do końca razem:No es el destino
Ni la suerte que vino por mí
Podemos pintar colores al alma
Podemos gritar yeey
Podemos volar sin tener alas
Ser la letra en mi canción
Podemos pintar colores al alma
Podemos gritar yeh
Podemos volar sin tener alas
Ser la letra en mi canción
Y tallarme en tu voz.
Byłam nie pewna tego co śpiewałam,poczułam coś...coś...Poczułam,że ciągle go kocham..To nie możliwe!! Nie Violetta! Kochasz swojego teraźniejszego chłopaka.Po skończonej piosence zeszliśmy ze sceny,oddaliśmy mikrofony,miałam już iść,kiedy złapał mnie i przyciągnął blisko siebie.
-Dawno się nie widzieliśmy.-rzekł
-Ile to już? Dwa lata.
-Najdłuższe w moim życiu dwa lata-zasmucił się
-Mów czego chcesz,bo idę z dziewczynami do klubu i muszę się przyszykować.
-Wróciłem.
-Zauważyłam.
-Dla ciebie.Kocham cię.Bądź znowu moją dziewczyną.-zatkało mnie,po chwili się odezwałam:
-Ani mi się śni! nawet na miliony! Jestem teraz szczęśliwa z kimś innym,a z tobą to był nastoletni bunt.
-W dalszym ciągu jesteś nastolatką.
-Ja! A przypomnij mi,ile mam lat?-zbulwersowałam się
-Dwadzieścia.
-No właśnie! Skandal!! Sam jesteś nastolatkiem
-Wcale nie.Ja cię kocham.
-Tak samo jak Selene?
-Nie kochałem jej,to było zauroczenie.-rzekł,posmutniałam i nerwowo zaczęłam pocierać pięści
-Robisz tak kiedy jesteś zdenerwowana i smutna.-wskazał na piąstki.
-Co?
-Znam cię lepiej niż własną kieszeń.
-Ta..wybacz,ale naprawdę muszę iść.
-Jeszcze się zobaczymy-puścił do mnie oczko.
************
Wróciłam do domu,z żalem padłam na łóżko.Po co on tu wracał? Byłam szczęśliwa.Bez niego.Szczęśliwa.Bardzo szczęśliwa.Zapominałam już o nim,a on mi nagle mówi,że mnie kocha! Przymknęłam oczy ze złości.Po chwili patrzę na zegarek: Cholera! Za pół godziny wbijam z kiciami do klubu! Szybko podeszłam do swojej garderoby.Wybieram śliczną sukienkę:
Wyglądała zjawiskowo!
Ludmiła
Na wypad do klubu wybrałam tę sukienkę:
Była świetna!
Camila
Wybrałam tą sukienkę:
Francesca
Ta sukienka wydała mi się być odpowiednia
Naty
Ta sukienka była świetna!
******
Po paru minutach ruszyłyśmy do klubu.Miałyśmy w planach nieźle się napić.Ja chciałam zapomnieć o dzisiejszym zajściu w Resto,Ludmi chciała zapomnieć,że Federico wyjechał do Włoch i nie wróci,Cami opijała to,że Broadway ją oszukał,Fran opijała to,że Marco ma dziecko z inną,a Naty chciała się napić na trupa,bo Maxi zaliczył jej siostrę.Wszystkie chciałyśmy się napić przez naszych partnerów,w moim przypadku byłych partnerów.Pomimo tego chciałyśmy się się dobrze bawić w swoim towarzystwie.
-Ej Vils,jak to jest,że twój chłopak cię nie rozumie?-spytała Fran
-Żebym to Fran wiedziała,żebym to ja wiedziała...-powiedziałam zrezygnowana.Wypiłyśmy już po cztery drinki.I to m o o o o o cne drinki.Kicie były już pijane,ja jeszcze kontaktowałam.Wszystkie poszły tańczyć,a ja wolałam upić się w nieboszczyka. Po paru minutach podszedł do mnie jakiś chłopak.Na oko w moim wieku.
-Cześć piękna,czego się napijesz?-spytał.
-Na razie jeszcze mam,więc dziękuję-mruknęłam.
-A ja się napije piwa-zamówił.
-Jestem Josh,a ty?
-Violetta.-uśmiechnęłam się.
-A więc Violetto,mówił ci ktoś,że masz piękne piersi?
-Nie,a co?
-Więc ja mówię,za ile je udostępnisz?-podniósł brew.Dopiero teraz skapnęłam się,że ta sukienka pogrubia moje duże piersi.
-Nie udostępniam swojego ciała.-powiedziałam
-Taka szkoda,taka szkoda...może nie za pierwszym spotkaniem?
-Na ogół Josh-powiedziałam spokojnie.-Na ogół-sapnęłam.
-Szkoda,bo chciałbym zobaczyć je w całej okazałości.
-Jak nie ja,to znajdzie się inna,ja nie przyszłam się tutaj puszczać,tylko pobawić.
-Chcesz masz-złapał mnie za ręce.Zaczęliśmy wywijać na parkiecie.Łapał moje uda,moje pośladki i nie tylko.Szczerze nie przeszkadzało mi to.Ale i tak się z nim nie prześpie,mam swoją godność..Znaczy chyba.Heh...Ja i te moje rozmyślenia..Zauważyłam jak Ludmiła wchodzi do jakiegoś pomieszczenia z jakimś striptizerem.Pewnie będą się bzykać.Ach ta Ludmi..nic się nie zmieniła...