VIOLETTA
Mam nadzieję,że Verdasa nie będzie.Kiedy go widzę..Ugh..kocham go! Niestety zabawił się mną i zdradził z przyjaciółką.Jak mógł?!Na bal znowu przyjdzie paparazzi,znowu będą chcieli wiedzieć co z ich kochaną Leonettą.Gdy byliśmy razem podbijaliśmy rynek muzyczny i nazywali nas Leonettą.Kiedy się rozstaliśmy nie miałam chwili wytchnienia,gdy wychodziłam z domu-czyhali na mnie,gdy wychodziłam na balkon-czyhali na mnie,gdy wychodziłam podlać kwiatki-czyhali na mnie.To było nie do zniesienia.Coś się uspokoiło,ale w dalszym ciągu mnie denerwują.Niestety.Takie życie.Tak sobie myślę: Czy jakbym nie podpisała kontraktu z u-mix to stałabym się sławna? Czy poznałabym Verdasa?Czy cierpiałabym przez niego? Czy teraz byłabym z nim? Nie wiem.Nikt nie potrafi odpowiedzieć na to pytanie.Postanowiłam pojechać samochodem do Studio.Piechotą mi się nie chciało,po za tym napadło by mnie pewnie paparazzi.Więc chociaż na parę minut chciałam oszczędzić sobie stresu.Przed Studiem zauważyłam Francescę.Podeszłam do niej i przywitałam się.Wyglądała bajecznie.
Pogadałyśmy chwilę.
-Jest León?
-Tak.
-Miał nie przychodzić!
-Uspokój się.
-On wszystko zepsuje.On mi obiecał! A przyszedł z kimś czy sam?
-Z Sonią.
-Super,on kocha robić mi na złość.
-Kochasz go jeszcze?
-Oczywiście,że nie!
-To co cię to obchodzi?
-Nic..
-Co cię boli?Hm|?
-To,że przed tym incydentem Sonia była naszą przyjaciółką. Tęsknie za nią,ale jej tego nie wybaczę.
-Violuś,każdy zasługuje na drugą szanse.
-Nie dam jej jej.Zbyt mnie zraniła.Jak mogła zdradzić naszą przyjaźń?
-To był jej największy błąd.
-Może..Patrz,to Ludmiła!Ale ślicznie wygląda!
-Hej dziewczyny!-przytuliłyśmy się-Pięknie wyglądacie
-Dzięki ty też.
-Dzięks,ty również.
-Wchodzimy?
-Jeszcze poczekamy na Cami.Zaraz powinna przyjść. Nie przyszłaś z Federico?
-Fede czeka na mnie na sali.
-Aa..to idź do niego.
-Co ty,poczekam razem z Wami i wejdziemy razem,tak jak zawsze.
-Jak chcesz.
-Ok.Co tam u ciebie ciekawego słychać?
-Nudy i jeszcze raz nudy.Paparazzi nie daje nam żyć.Teraz nazywają nas Fedemilą,tak jak kiedyś ciebie i Leóna Leonettą.-zamilkłam-Matko,przepraszam,nie powinnam tego mówić.
-Spoko,nic się nie stało.
-Na pewno?
-Tak.O patrzcie! Przyszła Cami!
-Ależ ona pięknie wygląda.Śliczności!
-I to jeszcze jakie.
-I nasze!
-Witajcie zacne człeki.-śmiała się.
-Bosko wyglądasz.
-Dzięki,wy też.Stoimy tak,czy idziemy się bawić?
-Raczej to drugie.
-A gdzie Broadway?
-Przyjedzie za godzinę,w pracy mu się przeciągnęło.Idziemy?
-Tak-wszystkie złapały się pod rękę i poszły.
LEÓN
-Czy jaśnie pani pozwoli?-podałem jej rękę.
-Jasne.-uścisnęła ją i już po chwili balowaliśmy na parkiecie.
-Kocham cię,wiesz?-powiedziałem
-Ale ja ciebie bardziej
-Stary! Słuchasz mnie?
-Y..e..no..co mówiłeś?
-Patrz,przyszły.Jakiś rozkojarzony jesteś.
-Pięknie wyglądają,widziałeś Sonie?
-Tak,nalewa sobie poncz.
-Dzięki
-Jak się bawisz?-przytuliłem ją
-Źle.Niby jesteśmy razem,a od kąt przyszła Violetta ciągle się na nią gapisz.
-Wcale nie.
-Jestem piękniejsza,prawda?
-Y..Tak.
-Wiedziałam.Jestem zmęczona.Chcę usiąść.
-Nie ma gdzie.
-A pokój nauczycielski?
-Nie..y.no..nie.
-Proszę.
-No dobrze,ale tylko na pięć minut.
-Ok.
VIOLETTA
Szłam w stronę pokoju nauczycielskiego.Drzwi były leciutko uchylone.Dziwne.Kiedy usłyszałam śmiech Sonii wiedziałam,ze siedzi tam z Leónem.Dla pewności co tam robią zerknęłam.
Widać,ze są szczęśliwi.Nie chciałam im przeszkadzać.Ale ten wzrok Verdasa..on się czegoś boi?
Nie jest szczęśliwy.A zresztą,co mnie to obchodzi! Castillo ogarnij się,miałaś o nim zapomnieć! Szybko wyszłam na dwór.Siedziałam na ławeczce koło studia.Po chwili wróciłam do studio i....
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz